Upadłość spółki kilka miesięcy po prywatyzacji nie zdarza się w normalnym kraju. Przykład PNI to żelazny dowód na niekompetencję połączoną z nieodpowiedzialną prywatyzacją rządu Donalda Tuska. Ta sytuacja jest tym bardziej dziwna w sytuacji, kiedy Polska wykorzystała zaledwie kilka procent z programów unijnych na finansowanie infrastruktury kolejowej i grozi jej utrata kilku miliardów złoty z tych programów. A w tym czasie upada jeden z istotnych podmiotów rynku w sytuacji niedostatku firm na rynku wykonawczym.
Upadłość PNI pokazuje jasno, że formuła „projektuj i buduj” nie sprawdza się a realizowana jest wyłącznie, dlatego, że PKP PLK ma ogromne zapóźnienia czasowe w realizacji projektów modernizacyjnych.
Dzisiejsza ideologizacja prywatyzacji w wydaniu ministerstwa transportu a szczególnie jej natarczywość w przypadku PKP Energetyka może przynieść podobne skutki. I mam wrażenie, że rząd Donalda Tuska chce zostawić „spaloną ziemię” w kolejowym obszarze wykonawczym.