Minister Nowak zapowiedział intensyfikację prac przy budowie dróg ekspresowych. W związku z tym resort transportu przygotował zmianę do realizowanego obecnie Programu Budowy Dróg Krajowych na lata 2011–2015. Rada Ministrów, przyjmując tę propozycję, spowoduje przyznanie ponad 30 mld złotych na realizację dużych zadań drogowych, które mają według tych założeń pozwolić na zbudowanie w najbliższym czasie ponad 700 kilometrów nowych dróg ekspresowych. Optymizm ministra Nowaka znacząco tonuje Jerzy Polaczek, poseł i minister transportu w rządzie PiS-u.
Plac Wolności: Kilka dni temu w mediach pojawiły się szumne zapowiedzi płynące z ust ministra Nowaka, według których niebawem uruchomione zostaną środki finansowe przeznaczone na budowę ponad 700 kilometrów nowych dróg ekspresowych. Sam Nowak, w swoim stylu, przekazał te zapowiedzi na specjalnej konferencji prasowej zorganizowanej w lesie tuż obok jednej z tras. Jak oceniłby Pan te zamiary? Ambitna gra czy raczej kolejne zagranie z zakresu marketingu politycznego?
Jerzy Polaczek: Oceniam to jako ucieczkę do przodu ministra Nowaka przed, jak się wydaje, nieuniknioną dymisją. Decyzja Rady Ministrów, o której wiemy na razie z konferencji prasowej ministra Nowaka, powinna być rozwinięta i my jako klub PiS-u zwrócimy się do Ministerstwa Transportu, aby o tej sprawie został poinformowany parlament i to w ramach posiedzenia plenarnego. Dlatego że mówimy tutaj o deklarowanych wydatkach kilkudziesięciu miliardów złotych, w sytuacji gdy na ostatnim posiedzeniu sejmu ten sam rząd i większość rządowa PO-PSL przegłosowała zmianę ustawy o płatnych autostradach i Krajowym Funduszu Drogowym. To rozwiązanie, oprotestowane zresztą przez nas w trakcie procedury parlamentarnej, polega na dopuszczeniu do „rolowania” długów Krajowego Funduszu Drogowego, którego saldo pasywów przekroczyło już 40 mld złotych. Można więc powiedzieć, że główne źródło finansowania inwestycji drogowych, tych które są już w realizacji – nie wspominając tu jeszcze o tych zapowiadanych przez Nowaka – jest z finansowego punktu widzenia źródłem zbankrutowanym. Dochodzi jeszcze mechanizm dopuszczający finansowanie spłat kredytów poprzez zaciąganie kolejnych, czyli tym samym pogłębienie tego „kosztu”, ponieważ w tym modelu obsługa odsetek będzie wzrastała – w tym roku było to już blisko 2 mld złotych.
Trzeba też koniecznie wspomnieć, że część z zapowiadanych przez Nowaka inwestycji drogowych powinna być już dawno w realizacji w ramach programu rządowego, który został przejęty z rąk rządu PiS-u przez ministra Grabarczyka w roku 2008, a w którym już w 2011 roku dokonano gwałtownych cięć. Szczerze mówiąc, nie wiem, jaki program budowy dróg ta ekipa dzisiaj realizuje, i jak z tego jest rozliczana. Liczba zmian aneksów i skala żonglowania przed opinią publiczną cyframi, które nigdy nie zgadzały się ze stanem faktycznym – mówię tu o deklaracjach dotyczących wielkości wydatków w danym roku, nakładów rzeczowych czy inwestycji – była bowiem tak duża, że można powiedzieć, iż jest to jeden wielki obszar nieustającego kłamstwa, lub najwyżej półprawdy.
PW: Czyli można powiedzieć, że minister Nowak nie uporządkował jeszcze starych spraw związanych z inwestycjami drogowymi, a jednocześnie próbuje stworzyć wrażenie, że właśnie rozpoczyna nowe?
J.P.: Sytuacja wygląda tak, że dzisiaj obowiązuje skorygowany już raz przez rząd Tuska Program Budowy Dróg Krajowych na lata 2011–2015 i kolejna jego zmiana po upływie 2,5 roku jest wyłącznie dowodem na to, że przed tą ekipą kroczy coraz bardziej nieudolny PR, maskujący fundamentalne systemowe zagrożenia dla realizacji programu infrastrukturalnego i drogowego, a w szczególności kolejowego. Miejsca finansowania tych zadań, czyli Krajowy Fundusz Drogowy i środki własne, to są miejsca znajdujące się na pograniczu bankructwa, które dziś ratowane są poprzez jakieś protezy, kosztujące podatnika miliony złotych.
Nowe projekty, o których nie tylko przy tej ostatniej okazji głośno się trąbi, wymagają merytorycznej oceny oraz stworzenia przez rząd informacji na ten temat i przedstawienia jej na posiedzeniu parlamentu. Bo w tym wypadku to nie jest opowiadanie o czymś wirtualnym, tylko o projektach znaczących z punktu widzenia finansów publicznych. Wszyscy mamy z tyłu głowy to, co działo się z branżą drogową w ostatnich latach, a tutaj poziom komentarza ministra Nowaka sprowadza się do wypowiedzi, które można wyciągnąć z przekazów dawnych sekretarzy PZPR-u. Dziwnie nieobecny jest w tej „reklamie” minister Rostowski, a symbolicznym dowodem na to, jak niewiarygodny przekaz płynie z Ministerstwa Transportu, jest komentarz rzecznika prasowego GDDKiA, który opublikowała, nomen omen, „Gazeta Wyborcza”. Rzecznik ten stwierdził, że będzie komentował decyzje zawarte w załączniku do decyzji rządu dopiero wtedy, kiedy one do niego dotrą. To pytam: czy GDDKIA nie brała udziału w przygotowywaniu tych projektów i nie współpracowała z rządem? To przecież jest elementarz, który powinien być znany i kierownictwu takiej instytucji, i tym bardziej rzecznikowi prasowemu, zwłaszcza wtedy, kiedy go się pyta o konkrety tuż po decyzji podjętej przez ekipę rządową.
PW: Przyjmijmy założenie, że Prawo i Sprawiedliwość obejmuje władzę. Gdzie Pan widzi w obszarze szeroko pojętej infrastruktury związanej z transportem te najbardziej zagrożone miejsca, którymi trzeba zająć się w pierwszej kolejności?
J.P.: Zacznijmy od tego, że z taką sytuacją – mam na myśli liczbę rozgrzebanych problemów, kłopotów i zarazem dewastację systemu finansów publicznych, jakiej dokonał rząd Tuska – nie zetknęła się żadna ekipa po roku 1989, z wyjątkiem tej pierwszej ekipy Mazowieckiego. W obszarze infrastruktury rozumianej jako tych kilka podstawowych gałęzi – jak drogi, koleje, lotnictwo, żegluga śródlądowa – myślę, że najbardziej opuszczoną dziś sferą są inwestycje w obszarze żeglugi śródlądowej, a także narastające problemy w sektorze kolejowym, który w tej chwili ociera się o upadłość. Poprzedni rok został zamknięty stratą 700 mln złotych, a trzeba wspomnieć, że kolej jest w sytuacji, w której po pięciu latach, poziom kontraktacji umów, które trzeba rozliczyć, nie przekroczył pięćdziesięciu kilku procent! Wracając do dróg: o ile się nie mylę, to sama GDDKiA ma chyba ok. 1000 sporów z wykonawcami, które dotyczą kilku miliardów złotych – minimum 4 mld złotych.
PW: Polacy od niemal 20 lat słyszą o kłopotach z budową dróg i reformowaniem kolei. PO, mimo że dysponowała wyjątkowo dużymi funduszami, także nie popchnęła tych spraw do przodu. Co trzeba zrobić, żeby wreszcie uwolnić te procesy? Gdzie leży przyczyna tej nieustannej niemożności?
J.P: Mówiąc wprost – należy zwolnić różnych niekompetentnych decydentów pracujących w instytucjach odpowiedzialnych za infrastrukturę, bo dziś jedna pozycja wśród wydatków, która się nie zmniejsza, to wielkość nakładów na PR. Przykład Stadionu Narodowego i finansowania koncertu Madonny przez rząd Tuska jest zwieńczeniem tego, co w tym kotle realnie złego się dzieje. Należy też odblokować istniejącą wiedzę. Nie może być sytuacji, w której decyzje dotyczące oceny projektów inwestycyjnych podejmują politolodzy podczas komitetów politycznych, bo skutkuje to powstaniem gigantycznych problemów nie tylko technicznych, ale i systemowych, które trwają latami. Poziom dewastacji rynku wykonawczego, który ma miejsce w Polsce, to ewenement w Europie, jeśli chodzi o kraje uczestniczące w programach modernizacyjnych z udziałem środków europejskich – działania rządu w tym zakresie są niebezpieczne dla polskiej gospodarki.
PW: W audycji radiowej minister Nowak zasugerował, że nieprzychylne mu artykuły w prasie pojawiały się dlatego, że mógł narazić się niektórym osobom z Grupy PKP, którą, jak stwierdził, swoimi decyzjami personalnymi gruntownie ulepszył. Plac Wolności poświęcił temu zdarzeniu oddzielny artykuł i zatytułował go: „Minister Nowak odpływa koleją”. Sądzi Pan, że ten tytuł jest dobrym podsumowaniem „rewelacji” ministra transportu?
J.P.: To jest tak komiczna i niepoważna wypowiedź Nowaka, że jest mi to trudno na poważnie komentować. Sytuacja, w której aktualny zarząd PKP SA wydaje miliony złotych na „komunikację”, czyli na PR, kiedy wydaje pieniądze na sporządzenie prostej strony internetowej, likwidując jednocześnie zależną od siebie spółkę PKP Informatyka – jest przecież ogłoszenie o sprzedaży tej spółki – jest najlepszą odpowiedzią na te niepoważne wypowiedzi Nowaka.
PW: Dziękujemy za rozmowę.