Rząd planował, że wpływy do budżetu z fotoradarów wyniosą w 2013 r. 1,5 mld zł. Tymczasem, przez pierwszy kwartał tego roku dochody z mandatów do państwowej kasy wyniosły zaledwie 22,5 mln zł, burząc założenia ministra Nowaka o miliardowych wpływach z mandatów.
Jak informuje „Super Express”, minister transportu zdążył już rozbudować „fotoradarowe imperium” w postaci Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego. W ciągu ostatnich trzech lat zatrudnienie tam wzrosło prawie siedmiokrotnie – ze 106 do 702 osób.
Jak widać to absurdalne planowanie, które zakładało, że w 2013 roku Polacy zapłacą 1,5 mld zł za mandaty, nie ma nic wspólnego z faktami. Z GITD zrobiono największy zakład fotograficzny rządu. Ten inspektorat nie jest nastawiony na bezpieczeństwo, na walkę z nieuczciwą konkurencją w transporcie ciężkim. Ma za to przynosić zyski do budżetu
– komentuje na łamach „Super Expressu” sytuację w ministerstwie infrastruktury były minister transportu, poseł PiS, Jerzy Polaczek.
Poseł przypomniał także pierwotny cel jakiemu miał służyć Główny Inspektorat Transportu Drogowego, a mianowicie kontrola samochodów ciężarowych, w tym autobusów z dziećmi.
Kto odpowiada za zarządzanie tym gigantycznym zakładem fotograficznym? Tomasz Połeć, który w szybkim tempie rozbudowuje GITD. Wraz ze wzrostem zatrudnienia w Inspektoracie, wzrastają też jego wydatki. Kwota na wydane pensje wzrosła w przeciągu trzech lat z 6,3 mln zł do około 33 mln zł.
To zdecydowanie więcej niż wpływy w pierwszym kwartale z mandatów karnych
– podkreśla Polaczek, dodając, że cały tegoroczny budżet GITK wynosi około 135 mln zł.