W marcu bieżącego roku ostrzegałem opinię publiczną o drastycznych zaniedbaniach Rządu w sprawie wdrożenia dyrektyw europejskich do polskiego prawa. Najważniejszą według mnie była dyrektywa 2008-96WE w sprawie zarządzania bezpieczeństwem infrastruktury drogowej.
Powyższy przepis nakazuje m.in. przeprowadzenie audytu bezpieczeństwa ruchu drogowego, projektów drogowych kolejno od projektu wstępnego, w fazie budowy oraz w trakcie użytkowania drogi, jak również opracowanie i stosowanie wytycznych zarządzania bezpieczeństwem infrastruktury drogowej w Polsce.
Dyrektywa weszła w życie w grudniu 2008 r. a Rząd Polski miał czas na jej wdrożenie do prawa polskiego najpóźniej do 19 grudnia 2010 r.
Klasycznym przykładem braku wprowadzenia powyższej dyrektywy jest opisywany w dzisiejszym Dzienniku Zachodnim odcinek autostrady A1 między Bełkiem a Żorami, gdzie przy złych warunkach atmosferycznych regularnie dochodzi do wypadków. Dziennikarze zastanawiają się, dlaczego nowy odcinek autostrady jest niebezpieczny w eksploatacji. Jestem przekonany, iż gdyby Rząd Tuska wdrożył dyrektywę na czas ta sytuacja nie mogłaby zaistnieć, gdyż błędy konstrukcyjne byłyby wychwycone przez ekspertów już w fazie projektu, bądź w trakcie budowania drogi.
Ta sytuacja doskonale obrazuje dlaczego należy rozwiązywać takie niedociągnięcia między ekspertami i inżynierami a nie po fakcie między kierowcą a szpitalem.
